wtorek, 31 marca 2015

Więcej niż 2+1

Rownież chciałam poruszyć temat ostatnio bardzo "modny" w naszym kraju - rodziny wielodzietne, a dokładniej zasiłek wychowawczy dla tych rodzin. Posiadając trójkę dzieci kwalifikuje się do miana rodziny wielodzietnej, a co więcej spełniam wymagania do posiadania Karty Dużej Rodziny ;)
Nigdy nie korzystałam z żadnej pomocy państwa typu zasiłek rodzinny, wychowawczy itp. no oprócz becikowego oczywiście, nawet nie wiem czy płatny wychowawczy należy się każdemu, czy tylko rodzinie, która spełnię wymagania finansowe postawione przez państwo, ale chciałam wtrącić swoje 3 grosze w ten temat. Otóż uważam, że taka finansowa forma pomocy przez państwo wspiera miesieczny budżet w niejednej polskiej rodzinie. Oczywiście z pewnością zdarzają się wyjątki od reguły i są osoby, które z zasiłków korzystają bezprawnie fałszując rzeczywistość. Mam tu na myśli bardzo popularną taktykę na "samotną matkę" itp. Takim taktykiem mówię stanowcze NIE, ale wiem że to i tak nic nie da, bo takich "samotnych matek" żyjących na "kocią łapę" z wyboru bądź pod wpływem mody jest, było i będzie. Liczę tylko na ich sumienie, bo być może państwo dając im pieniądze, ktore im się de facto nie należą, nie przyznaje ich komuś kto je potrzebuje. No cóż ...  Nie jest tajemnicą też, że dzieci wymagają ogromnego nakładu finansowego, począwszy od pieluch, mleka, kosmetyków po ubrania, zabawki itp. Z niektórych rzeczy można zrezygnować, ale pampersy czy mleko modyfikowane, kiedy karmienie piersią nie jest możliwe, czy wystarczające - pochłaniają ogromną cześć miesięcznego budżetu, a są to towary pierwszej potrzeby. Tajemnicą rownież nie jest, że drugie i kolejne dziecko nie generuje kosztów mniejszych od pierwszego ...  jak to uważają nasi politycy -  i to połowę mniejszych! No bo jak inaczej wytłumaczyć fakt, że na kolejne dziecko przysługuje tylko połowa z tego, co przysługuje nam na dziecko nr 1?
Ponoć ta cała dyskusja powstała w wyniku różnic w interpretacji przepisu przez władze lokalne. W jednych miejscowościach na wszystkie dzieci przysługiwał jednakowy zasiłek, a w innych na drugie i kolejne właśnie o połowę mniejszy.
Mi się to w głowie nie mieści! Nie dlatego, że mam 3 dzieci, ale dlatego, że jest to jawna dyskryminacja i to państwo dyskryminuje swoich obywateli - państwo niby tak otwarte na wartości rodzinne i tradycje ...
Brak słów po prostu ...

środa, 25 marca 2015

Bliźniakowo - (NIE)Naukowo

W dzisiejszych czasach ciąża bliźniacza nie budzi już takiego zdziwienia i sensacji jak jeszcze kilka lat temu. Rzecz w tym, że bliźniąt rodzi się teraz bardzo wiele, a jest to z pewnością zasługa hormonalnych środków, które stosujemy w celu antykoncepcji, środków wywołujących owulacje u kobiet mających zaburzenia hormonalne, ponoć również obojętne nie jest jedzenie, które spożywamy. Mam tu na myśli faszerowane hormonami i innymi specyfikami mięso.
Gdy dowiedziałam się, że spodziewamy się bliźniąt, przegrzebałam pół internetu, żeby znaleźć odpowiedzi na wszystkie trapiące mnie pytania. A internet nie ma przede mną tajemnic ;) jestem w stanie znaleźć wszystko na czym mi zależy, a jeśli jest to coś co mnie zauroczy i dodatkowo będzie dla Bianki lub chłopców, to internet nie ma ze mną szans ;)
Na temat ciąż bliźniaczych jest w internecie wiele artykułów, ale wszystko to jakieś medyczno-statystyczno-naukowe opisy. Nie ma takich strikte stron na temat ciąż mnogich, ciężko jest znaleźć opis tydzień po tygodniu w ciąży mnogiej, żeby wiedzieć, że w tym i tym tygodniu moje dzieciaki będą średnio ważyć tyle i tyle i ich kość udowa może mieć tyle i tyle cm. A przecież wiadomo, że ciąża mnoga rozwija się trochę innym tempem.
Może ktoś, kto to przeczyta zainteresuje się tym tematem, żeby przyszłe mamy miały troszeczkę łatwiej ;)
W tym poście chciałam Wam opisać trochę moje doświadczenie z ciążą bliźniaczą, moje odczucia, bo może kiedyś jakaś kobieta bedzie szukać w sieci informacji o bliźniętach i trafi do mnie :)
Proszę nie traktować go w sposób dydaktyczno-naukowy ;)
Jak wiadomo ciąża mnoga zawsze jest ciążą podwyższonego ryzyka, nie oznacza to że trzeba leżeć i się nie ruszać, ale na pewno baczniej słuchać i obserwować swój organizm i ciało.
Moja ciąża była najbezpieczniejszą formą ciąży bliźniaczej - dwukosmowkowa i dwuowodniowa, chłopcy są bliźniętami dwujajowymi. Oznacza to, że mieli dwa osobne łożyska i znajdowali się w dwóch osobnych workach owodniowych. Dzięki temu nie było ryzyka, nierównomiernego podziału wspólnego łożyska, które wiąże się z zahamowaniem wzrostu u jednego z bliźniąt oraz zespołem przetoczenia.
W sumie, gdy tylko dowiedziałam się o ciąży mogłam przypuszczać, że jednej fasolki tam nie ma. Kreski na teście ciążowym pojawiły się natychmiast i były bardzo, ale to bardzo wyraźne. Jakieś 3 tygodnie pózniej poznałam przyczynę tak intensywnego koloru ;) stężenie hormonu beta HCG w ciąży bliźniaczej jest wyższe niż w pojedynczej.
Inna sprawa, że i u mojego Stefana i u mnie bliźniaki się pojawiły ;)
Jesli chodzi o ciąże, to znosiłam ją naprawdę ok. Zero mdłości, wymiotów itp. Może zdarzyło sie kolka dni jakiegoś osłabienia. Jedyna dolegliwość to jazda samochodem - w pierwszym trymestrze u mnie praktycznie niemożliwa. Zawroty głowy, mdłości podczas jazdy były nie do wytrzymania. Ale wszystko minęło jak ręką odjął pod koniec trzeciego miesiąca. Poza tymi samochodowymi incydentami, cała ciąża przebiegała bez dolegliwości. Oczywiście już na samej końcówce dokuczały mi bóle kręgosłupa, znaleźć dogodną pozycje do spania to też był nie lada wyczyn ;) opuchnięte stopy - MASAKRA!!!
Jak na bliźnięta miałam bardzo mały brzuch, wagi też nie przybyło mi zbyt wiele, więc każdy ruch chłopców był bardzo silnie odczuwalny i widoczny ;) szczególnie w ostatnich tygodniach. Kilka dni przed porodem ruchy tych moich wielkoludów w brzuchu były wręcz bolesne, szczególnie gdy chcieli sie rozprostować.
I w końcu 3 grudnia doczekałam się moich okruszków. Jak wszystkie mamy wiedzą, tego momentu się nie zapomina, łzy same płyną z oczu, a serce wypełnia fala miłości do nowo poznanych istot. A u mnie to wszystko działo się ze zdwojoną siłą ;)
I miałam już swoje NatAlanki.
Tak więc drogie mamusie, jeśli spodziewacie się bliźniąt albo i więcej ... ;) wcale nie musi być ciężko, a jeśli nawet, to zostanie Wam to wynagrodzone ;) widok bezzębnego uśmiechu jest niesamowity, a już dwóch to w ogóle rozkłada na łopatki ;)





JA :) 2 tygodnie przed porodem :)



źrógło: pinterest

czwartek, 19 marca 2015

Hand Made by Little B.

Duża wagę przykładam do miejsca i rzeczy którymi ja i moja rodzina się otaczamy. Lubię rzeczy ładne, gustowne, ale staram się, aby wszystko było utrzymane w klimacie "rodzinnego ciepła" ;)
Zawsze chciałam swojej rodzinie stworzyć dom, który swoim wnętrzem zachęca do spędzenia w nim czasu, do którego chce się wracać, w którym jest przytulnie i pachnie świeżo upieczonym ciastem ;) ale do rzeczy ;) 
Moim zdaniem nie ma nic bardziej klimatycznego we wnętrzu niż dekoracje, meble, ozdoby czy przedmioty codziennego użytku zrobione przez nas samych. Takie przedmioty mają dusze i całą historie opowiedzianą w sobie. Wystarczy na nie zerknąć. Uwielbiam to robić! Uwielbiam patrzeć na mój regał a'la drabina, zrobiony przez mojego Stefana! Patrzę i widzę jak kupowaliśmy deski, jak Stef kombinował jak go zrobić, bo prosty regał okazał sie być nie taki prosty ;) widzę ile śmiechu było i ile strachu jak go malowaliśmy, bo farba okazała sie nie taka i trzeba było ją zdzierać gazetą :) no i widzę Bianulkę z młotkiem chcąca przybijać z tatą gwoździe ;)
Aż sie ciepło na serduchu robi ...

 Moją inspiracją do hand made'u była moja córeczka. To dla niej po raz pierwszy stworzyłam napis z drewnianych literek z jej imieniem nad łóżeczko, a gdy już na świecie pojawiła się Bianka, wymyślaniu coraz to nowych ozdób i dekoracji nie było końca. Ograniczał mnie tylko metraż pokoiku ;)
Wasz bardzo pozytywny odbiór posta o pokoju mojej Bianki i wszystkie wiadomości, które otrzymałam na fb, zainspirowały mnie do stworzenia małego butiku, w którym znajdziecie wszystko, co zrobiło na Was największe wrażenie oraz nowości, bo akurat pomysłów mi nie brakuje ;)

Na stronie na fb znajduje się nasz mały Bianulowy butik, w którym są wszystkie te cudeńka i jeszcze więcej :)

https://www.facebook.com/media/set/?set=a.1414711485500948.1073741833.1410166612622102&type=1




















niedziela, 15 marca 2015

Wielkanoc

Przyznam szczerze, że do tej pory święta Wielkanocne były przez nas traktowane trochę po macoszemu. Zawsze wypadają w weekend, tak czy siak jest wolne więc uciekały jakoś między palcami. Nie czuło się tak ich klimatu. Oczywiście było święcenie i śniadanie wielkanocne i śmigus dyngus, ale nie przeżywaliśmy tak tych świąt jak Bożego Narodzenia, kiedy już od 1 grudnia w domu słychać tylko RMF Święta, a buzia sama śmieje się od ucha do ucha, nie wiadomo czemu. I w ogóle jest tak sielsko anielsko, a do tego jeszcze szał prezentowo-zakupowy. W tym roku postanowiłam, że to zmienię!

Ozdoby wielkanocne powstają już od tygodnia.  Rzeżucha zasadzona - rośnie jak na drożdżach. Wianek wielkanocny wisi w najważniejszym miejscu w domu - nad stołem, przy którym zasiądziemy do uroczystego śniadania. Sikawki na dyngusa też są, aż strach pomysleć co tu się będzie działo ;)

A teraz do rzeczy;)

Do świąt jeszcze trochę czasu zostało, ale chciałam Wam już pokazać jak będzie prawdopodobnie wyglądał nasz świąteczny stół. Mowię - prawdopodobnie - bo znając mnie, koncepcja może mi się zmienić conajmniej ze trzy razy ;)
W sklepach jest już masa ozdób, ale szczerze polecam wykonanie ich samodzielnie albo z dzieciakami - super zabawa gwarantowana, a przy okazji angażując dzieci w dekorowanie domu, można ich czegoś nauczyć o tych świętach, nie mówiąc już o tym że wspomnienia z dzieciństwa zostają w naszych głowach na zawsze. Postarajmy się, aby nasze dzieciaki miały co wspominać ;)












piątek, 13 marca 2015

Bliźniaki? ... Jak Ty sobie dajesz radę ???

To pytanie, a w zasadzie stwierdzenie, że na pewno nie można poradzić sobie z trójką dzieci pada zawsze i u każdego, kto tylko dowiaduje się że urodziłam za jednym razem dwoje dzieci... :)
Każda rozmowa telefoniczna z kimkolwiek, zawsze zaczyna się od
- Moniu i jak sobie dajecie radę, jak sobie radzisz, jak ogarniasz całą trójkę itp.,itd.
Ale na tym się nie kończy;) jest też dalszy ciąg...
"I jest przecież jeszcze Bianulka, ona przecież jest taka mała, też potrzebuje jeszcze Waszej uwagi..."

No nie jest łatwo, ale bycie rodzicem nie jest łatwe. Jedni nie radzą sobie z jednym dzieckiem, a innym świetnie wychodzi wychowywanie piątki. Ale czy mam inne wyjście niż dawanie sobie rady? ;) przecież nie powiem moim chłopcom, że nie zmienię im pieluchy, bo robiłam to już dziś 5 razy, ani że nie dostaną już cyca - tak karmię piersią i to bliźniaki ;)
Szczerze przyznam, że mi było ciężej samodzielnie - bez sztabu niań, babć, cioć i innych wujków dobra rada - przy pierwszym dziecku. I jeszcze miałam i tak ogromne szczęście, bo Bianka była małym aniołkiem. Ale musiałam się nauczyć przewijać, kąpać, karmić piersią i to jak żeby wiedzieć że dziecko je, a nie bawi się. Z perspektywy czasu może nie są to sprawy nie do ogarnięcia, ale dla młodej, niedoświadczonej mamy sprawy bardzo stresujące i czasochłonne.

Bianka od samego początku była bardzo spokojnym dzieckiem. Nie miała kolek ani żadnych innych niemowlęcych dolegliwości. Bardzo szybko zaczęła przesypiać całe noce. Płakać zdarzało jej się tylko, gdy była już bardzo głodna. Lekarza odwiedziliśmy zaledwie kilka razy, głównie na wizytach szczepiennych. Nie wiem czy to zasługa dbania o siebie w czasie ciąży, karmienia piersią, czy chodzi jeszcze o coś zupełnie innego.
Nie ukrywam, że trochę obawiałam się drugiej ciąży. Wiedziałam, że za drugim razem aż tak dobrze być nie może. Przecież to normalne, że mały dzidziuś płacze, że czasem boli go brzuszek, nie mówiąc już o późniejszych katarkach, kaszelkach itp.
No i pojawiły się moje bliźniaki, moje synki ukochane. Pierwsza myśl jaka pojawiła się, gdy dowiedziałam się że ICH jest dwóch to ... wózek ... że nie chce jeździć 3 metrowym tramwajem, ani szerokim kombajnem. Wiem trochę to płytkie, ale to chyba był szok ;)
Później przez całą ciążę obawiałam się tych kolek. Wszyscy mówili, że to dolegliwość głównie chłopięcych brzuszków. I wtedy chodziły mi myśli po głowie ... jak ja sobie dam radę, jak oboje będą mieć kolkę, a przecież jest jeszcze Bianka, która mnie potrzebuje.
I wiecie co?
Wszystko nas ominęło. Nie ma żadnych kolek, płaczu, czy nie przespanych nocy. Chłopcy są cudowni i bardzo wyrozumiali, wiedzą że rodzice muszą mieć czas dla starszej siostrzyczki ;) a Bianula mimo swoich dwóch latek jest bardzo rozumną o mądrą dziewczynką. Dba o chłopców jak potrafi najlepiej. Przytula, całuje, gdy płaczą da smoczka ;) aż się ciepło na serduchu robi na taki widok.
Jasne że zdarzają się gorsze dni, bo przecież wszyscy jesteśmy tylko ludźmi. Czasami chłopcy są bardziej marudni niż zazwyczaj, Bianula też ma charakterek ;) okres buntu dwulatka łaskawie nas potraktował, ale regularnie testuje granice naszej wytrzymałości ;)
Macierzyństwo spawia tyle radości i jest tyle powodów do dumy, że wiem, że nie ma większego szczęścia i bogactwa niż dziecko i szczęśliwa rodzina.

I dajemy sobie radę i to nawet całkiem nieźle ;)










                                                 

poniedziałek, 9 marca 2015

Królestwo Little Queen B.

Pokoik mojej małej Córeczki to moje oczko w głowie. Długo nad nim pracowałam. Nie chciałam żeby był zbyt słodki i przewidywalny, ale też nie chciałam żeby był sterylny jak z katalogu - w końcu ma to być pokój żywego dziecka, a nie wystawa muzealna. Ciężko było mi się zdecydować na to co chciałabym żeby się w nim znajdowało. Ten problem niestety mam do tej pory. Co chwilę znajduję coś nowego, więc pokój się zmienia. Jedne rzeczy znikają po to, by mogły pojawić się nowe. I tak był już namiot, baldachim, ogromy fotel, który robił niesamowity klimat, ale zajmował bardzo dużo miejsca;) teraz w planach jest tipi.

Nie ma się tu co rozpisywać, po prostu zobaczcie ;)






























P.S
Cotton balls z ostatniego i przedostatniego zdjęcia są od Pani Basi :) jeśli ktoś z Was chciałby stać się ich właścicielem zapraszam na aukcję na allegro. Serdecznie polecam, tym bardziej, że są one na kabelku LED z bateriami, więc można nimi udekorować dosłownie każde miejsce!
Jeżeli przy składaniu zamówienia, w informacji do Sprzedającego, dopiszecie LITTLE B., otrzymacie od Pani Basi mały wielkanocny upominek - Cottonowe jajko kurczaczek stojące lub wiszące.

http://allegro.pl/listing/user/listing.php?us_id=13873420


POLECAM!!!




Część dekoracji w pokoju wykonanych jest przeze mnie lub ... mojego Stefana ;) Gdyby komuś z Was coś przypadło do gustu - proszę o kontakt.

- Tablica kredowa
- pompony
- tiulowa spódnica
- plakaty
- metryczki w ramkach
- drewniana kołyska dla lali