Bianula była w swoim żywiole, wybiegała się, wyskakała. Było wszystko, piłka, biegacz, spacer z lalami - dwoma;)
BTW chciała wziąć ze sobą jeszcze trzecią lalkę, ale rączek Małej Mamusi już brakło. Miejsca w wózku zresztą też ;)
Moje bliźniaki niestety - albo stety, nasze weekendowe wyprawy przespały ;)
Dawno tak nie naładowałam akumulatorów, tym bardziej że ostatnie półtora miesiąca mieliśmy w domu kwarantannę z powodu ospy - najpierw u Bianki, a później u Nataniela, więc głowy zza drzwi nie wychylaliśmy.
Niech już będzie tak ciepło, niech już będzie to słońce!
Uwielbiam weekendy, kiedy jesteśmy wszyscy razem, tzn. kiedy mój Stefan, nasz Tatulek jest z nami cały dzień. Nie ważne czy jest ciepło, czy pada deszcz. Zawsze jest fajnie, bo jesteśmy razem. Ja i ON i nasza gromadka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz